Swego czasu chciałem zachęcić swojego 10-letniego chrześniaka do rozwiązywania trochę trudniejszych zadań z matematyki. Stwierdziłem, że statystyka i prawdopodobieństwo to dobry temat. Można to nieźle sprzedać (sztuczna inteligencja itp.) oraz mimo że w szkole pojawia się bardzo późno, to w rzeczywistości nie jest takie trudne i można odnieść do rzeczy, które są zrozumiałe dla dzieci (rzucanie kostką). Z pewnych względów ten projekt został porzucony (być może tymczasowo), ale wrzucam tu trzy pierwsze „listy zadań”, które udało mi się zrobić.

Od razu mówię, że to nie jest dopracowane, nie „sprzedaję” tego, ale być może posłuży komuś za inspirację, co można robić z dzieckiem, które jest uzdolnione matematycznie.

W czwartym zestawie miało być liczenie średnich czasów spadku i zaznaczenie ich na wykresie (moim zdaniem najlepiej szablon takiego wykresu samemu narysować i dać dziecku). Mimo dużego błędu pomiaru, średnie z 10 wartości powinny już wykazać tendencję. Ogólnie chciałem dążyć do wzoru h = 5t^2 (to 5 z uproszczenia g/2), na podstawie którego można łatwo policzyć wysokość wieży, zrzucając z niej jakiś przedmiot. Pamiętam, że jak byłem mały, robiło to na mnie wrażenie. Teoretycznie to bardziej fizyka, ale ma wiele wspólnego ze statystyką: dochodzimy do modelu na podstawie danych, zalety uśredniania itp.

Wydaje mi się, że takie minimum umiejętności dziecka, żeby robienie tych zadań miało sens, to znajomość ułamków. I mimo że mój chrześniak jest uzdolniony matematycznie, zadania oczywiście były dla niego trudne. Natomiast robił je (niektóre z moją pomocą, ale między innymi o to w tym chodziło).